“Financial Times” informuje, że szczyt na którym mają się spotkać Trump z Putinem wywołuje ogromny niepokój w Europie. Zirytowany jest zarówno Kijów jak i inne europejskie stolice, że wybrano sobie Budapeszt na miejsce spotkania z okazji tego, że Orban od dawna jest sojusznikiem Putina, a zarazem Węgry są członkiem NATO oraz Unii Europejskiej. To jednak nic nadzwyczajnego gdyż przecież Turcja będąca członkiem NATO potrafiła popaść w konflikt z Rosją, gdy siły tureckie strąciły rosyjski samolot, a później Erdogan potrafił rozmawiać z Putinem i dogadywać się w sprawach sprzedaży uzbrojenia, m.in. kupna przez Turcję zestawów S-400. Jeden z dyplomatów powiedział, że nikomu się to nie podoba i wszyscy uśmiechają się przez zęby. Niczym delegacja w Waszyngtonie przyjeżdżająca pod postacią Ursuli von der Leyen bądź też sama po wytyczne do Donalda Trumpa. A to przecież nie pierwsze upokorzenie w ciągu roku, bo oprócz ostatnich zdarzeń w Waszyngtonie była przemowa J.D. Vance’ a w Monachium czy też wcześniejsze agresywne oświadczenia Trumpa, że Europa musi się kupować do Stanów Zjednoczonych więcej gazu i ropy i Niemcy obiecały się podciągnąć.
Zmiana retoryki
Gdy tylko ma dojść do kolejnego spotkania, na które ma patrzeć cały świat, a które nie musi przynieść żadnych rozstrzygnięć to europejskie elity popadają sprzeczność wobec szalonych planów militarnych z bilionowymi wydatkami. Oto bowiem cytowany jest niemieckie minister ds. UE Gunther Krichbaum, który powiedział że “absolutnie konieczne jest, abyśmy teraz omówili, w jaki sposób można powstrzymać tę wojnę”. Można zadać pytanie czy to znaczy, że wcześniej nie było na to czasu? Znów mówi się o tym, że Ukraina musi podejść do stołu negocjacyjnego. Co brzmi abstrakcyjnie gdyż musiałaby po tych kilku latach wojny zostać tam w ogóle zaproszona, ale dotychczas przecież była używana jako narzędzie w realizacji interesów obydwu stron, które teraz rozmawiają o jej losie, marginalizując rolę Europy. Opinia Żełeńskiego o tym, że Budapeszt nie jest najlepszym miejscem do spotkania, którą wyraził na spotkaniu z Trumpem wiąże się z tym, że Orban dążył do łagodzenia sankcji wobec Rosji oraz sprzeciwiał się pomocy wojskowej dla Kijowa. Nie wierzył że w związku z tym wniesie on zrównoważony wkład wobec Ukrainy. Dlatego też był gotów wziąć udział w równoległym spotkaniu z Trumpem w Budapeszcie. Ten oczekiwał innych krajów do takiego szczytu, wymieniając Szwajcarię, Austrię, Watykan, Arabię Saudyjską, Katar czy też Turcję.
Zwycięstwo Orbana
Dlatego też pozostaje liczenie u niemieckiego urzędnika na to, że Orban przedstawi plan powyższego szczytu w Budapeszcie, w tym także możliwe spotkanie Europejczyków z Donaldem Trumpem. Brytyjski dziennik zaznacza, że nie ma na to potwierdzenia. Do spotkania miałoby dojść 30 października, a cała sytuacja wygląda na zwycięstwo Orbana, który był uważany za pariasa, był krytykowany, tym czasem to jest obalenie tego poglądu. Przywoływana jest analityk Defence Priorities Jennifer Cavanagh, która wyraziła opinię, że “Dla Orbana podniesienie Węgier do poziomu krajów takich jak Turcja, Wietnam czy kraje Zatoki Perskiej, które mogą negocjować z każdym na świecie, jest zdecydowanie podniesieniem statusu”. Zmartwiona europejska publika nie jest w stanie zauważyć, że ani jedna istotna rozmowa prowadząca do jakichś ustaleń w sprawie tego konfliktu nie odbyła się w żadnej europejskiej stolicy kraju należącego do “starej Unii”, tylko w znienawidzonym Mińsku, bądź też Stambule, nie mówiąc już o Alasce. A teraz dochodzi znów miejsce, które nie jest tym, które uważa się za unijne “ogrody”, co pokazuje rzeczywiste znaczenie Unii Europejskiej, które spadło na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat. Węgierski ekspert geopolityczny także tutaj cytowany stwierdził, że to sukces w stylu Orbana, ale uderzający w jedność europejską. Wzmacnia tylko osobiste relacje między przywódcami, co umacnia ich władzę, a żaden Europejczyk nie powinien tego ułatwiać, zdaniem jego. Pretensji jednak nie powinno się mieć do Orbana, ale do tych, którzy doprowadzili do Majdanu w 2013 r., nielegalnego obalenia Janukowycza, wybuchu wojny w 2014r r., porozumień mińskich mających dozbroić Ukrainę i w efekcie do drugiej fazy wojny w 2022 r. O tym należy za każdym razem pamiętać.




