Michał Krupa w najnowszym numerze “Do Rzeczy” rozważa możliwość dojrzałego i realnego podejścia Prezydenta Rzeczypospolitej Karola Nawrockiego do polityki wobec Rosji. Zaznacza na wstępie, że każdy kto odważy się mówić dziś o potrzebie rozmowy z Rosją naraża się na oskarżenia o prorosyjskość, uległość, a nawet agenturalne powiązania z Moskwą. Ale właśnie największym atutem suwerenności miałaby być umiejętność działania wbrew zewnętrznym oczekiwaniem w interesie własnego państwa. Autor wskazuje, że to właśnie historia jest dowodem na to, że najwięksi konserwatyści osiągali przełomy w relacjach z Rosją. Mowa naturalnie o Nixonie oraz Reaganie.
Dwóch skutecznych Amerykanów
Richard Nixon rozumiejąc geopolitykę i interes narodowy odwiedził komunistyczne Chiny czym spowodował otwarcie dialogu z Moskwą. To doprowadziło do podpisania układu SALT 1, co stało się początkiem końca pierwszego etapu zimnej wojny. Natomiast Reagan który nazwał ZSRR w 1983 roku “imperium zła” pięć lat później wycofał się z tego poglądu ze względu na inne czasy. Dzięki temu porozumieniu, pomimo krytyki konserwatystów podpisał traktat INF, który likwidował całą kategorią broni nuklearnej średniego zasięgu w Europie. Powodem było to, że głównymi wartościami był pokój i bezpieczeństwo. Realpolitik tutaj zwyciężyła oraz odseparowanie bolszewizmu od prawosławnej duszy rosyjskiej.
Szansa dla Nawrockiego
Dlatego zdaniem Michała Krupy przez Nawrockim jako obrońcy pamięci historycznej, mającemu “jastrzębi mandat” otwiera się właśnie szansa na to aby otworzyć drzwi do racjonalnej, chłodnej polityki wschodniej. Z pozycji słuszności własnych przekonań. Nie chodzi tutaj zdaniem autora o reset czy kapitulację, ale o “zrozumienie, że Polska, by przetrwać jako państwo bezpieczne i suwerenne, musi realizować własną politykę, a nie tylko wyrażać moralne oburzenie i trwać w stanie permanentnej konfrontacji z Moskwą. Nie może być wyłącznie agitatorem interesów amerykańskich ani stroną emocjonalnego konfliktu na wyniszczenie. Musi być graczem”. Dlatego Michał Krupa postuluje porzucenie romantyczne zrywy Polaków, na rzecz twardej kalkulacji. Moralna presja i sankcje jako instrumenty do pokonania Rosji są złudzeniem. A Polska w związku z tym ponosi w Europie Środkowo-Wschodniej największe koszty wojny. Składają się na to destabilizacja na rynku pracy, napięcia społeczne oraz zagrożenia hybrydowe. I tutaj rolę mógłby odegrać Nawrocki zdaniem red. Krupy. “Mógłby on zaproponować zrównoważony kierunek, czyli kontynuację humanitarnej pomocy dla Ukrainy, z równoległą inicjatywą odbudowy kanałów dyplomatycznych z Moskwą na warunkach polskiej racji stanu”. Wszystko w ramach niezależności od układów partyjnych i kampanii wyborczych.
Koniec z polityką życzeniową
Przywoływane jest w artykule pojęcie polityki życzeniowej, dzisiaj uprawianej, która polegała na marzeniach o zawaleniu się Rosji, jej rozpadzie i zamianie na elity demokratyczne. Nic takiego się nie stało, a polskie kanały komunikacji z Rosją mają służyć zabezpieczaniu granic, reagowaniu na kryzysy, negocjowaniu spraw humanitarnych oraz budowaniu w dłuższej perspektywie fundamentu pod przyszłe relacje sąsiedzkie. Aby przetrwać w świecie bez złudzeń. W kontrze do oskarżeń o agenturalne powiązania z Moskwą “największym aktem suwerenności jest umiejętność działania wbrew zewnętrznym oczekiwaniom, w interesie własnego państwa”. I to miałby być dowód na podmiotowość Polski. Historia miałaby oceniać tutaj nie intencje, lecz skutki. I właśnie Nawrocki by mógł przywrócić Polsce manewrowanie w realiach zimnej wojny 2.0 wzorem Słowaków, Węgrów czy Turków, równocześnie nie rezygnując z pryncypiów.
Słowacja, Węgry, Turcja mogą
Słowacja jest tutaj pokazana jako kraj, który stawia na dyplomację, a nie przedłużanie wojny jako wzoru do stabilizacji i pokoju. Słowacy pomimo interwencji w roku 1968 potrafią oddzielić historię od teraźniejszości i pragmatycznie chronić swoje zasoby, armię i suwerenność decyzji. Węgry także prowadzą niezależną politykę wschodnią pomimo roku 1956. Zachowały członkostwo w UE i NATO, zarazem prowadząc dialog z Rosją. Ochronili oni gospodarkę przed skutkami radykalnych sankcji, przy czym nie ponieśli skutków w postaci kosztów ludzkich i materialnych na skalę, którą poniosła Polska. Autor podaje że jest to kwota 368-399 mld zł czyli 8-10 proc. PKB. Tak samo Turcja jako członek NATO jest partnerem Rosji w dziedzinie energetyki, handlu oraz dyplomacji. Tu też są historyczne zaszłości, ale Turcja “buduje własną, autonomiczną politykę regionalną, której podstawami są suwerenność decyzji i elastyczność manewru”.
Już Tusk mówił
Przypomniana jest także wypowiedź Donalda Tuska z 2008 roku, który powiedział, że Polska osłabia swoją pozycję tak długo, jak jest awangardą niechęci do Rosji jako odtrutka na dzisiejszą, agresywną postawę liberałów oraz lewicy, pełną histerii oraz obsesji. Prezydent więc jako głowa państwa z ograniczonymi kompetencjami może jednak “nadawać ton debacie publicznej, przemawiać z autorytetem i inicjować kierunki refleksji strategicznej, które z czasem mogą zyskać poparcie instytucjonalne”. Do tego dochodzi “możliwość organizowania konferencji międzynarodowych, debat na wysokim szczeblu, spotkań z ekspertami i przywódcami, stając się architektem nowych idei i platformą rozmowy, której nie da się zignorować”. Michał Krupa nazywa to funkcją intelektualną i koncepcyjną.
Most zamiast polityki lęków i sloganów
Nawrocki może w tym przypadku skorzystać z przestrzeni w sposób realny, wpłynąć dzięki temu kształt polityki wschodniej. Polityka powinna przestać być polityką lęków i sloganów, a stać się objawem męstwa przy rozmów w sztuce uprawiania dyplomacji. I dlatego Nawrocki może zbudować most z pewności własnego stanowiska. Credem zdaniem autora powinno być powiedzenie Bismarcka, który powiedział, że cały sekret polityki polega na tym aby zawrzeć dobry kontakt z Rosją. Jest to potrzebne w obliczu rozmów na Alasce, co świadczy o dojrzałości głównych przywódców. W tym momencie właśnie “Polsce brakuje własnej, wyrazistej agendy i strategii, która uwzględniałaby zarówno nasze bezpieczeństwo jak i długofalowe interesy gospodarcze oraz polityczne w regionie”. To szansa dla Prezydenta Polski do wyjścia poza dyplomatyczną kalkę i przedstawienia planu, który uczyni Polskę aktywnym, a nie reaktywnym graczem w procesie układania nowej architektury bezpieczeństwa w Europie. Nadchodzi więc dla niego czas najwyższej próby być może.




