Miesiąc temu przy okazji artykułu Jakuba Wozińskiego w “Najwyższym Czasie” na tej stronie można było dowiedzieć się o tym, że wcale nie trzeba być korporacją z największej “piątki” by można było być tą, która zawiera z rządem najbardziej kluczowe kontrakty. Najnowszy artykuł Kacpra Kolibabskiego na portalu next.gazeta.pl informuje nas o tym, że Ministerstwo Obrony Narodowej zawarło porozumienie z amerykańską firmą Palantir Technologies. Przypomina on pokrótce także to jakie może mieć ona zastosowanie, co wcześniej omawiał w swoim artykule Jakub Woziński. Palantir tworzy oprogramowanie do analizy dla amerykańskich agencji wywiadowczych oraz instytucji rządowych. Nazwa pochodzi od “Władcy Pierścieni” w którym używane one były do komunikacji i obserwacji wydarzeń w odległych krainach. Jest to firma, której zarzuca się inwigilację obywateli, łamanie praw człowieka oraz wspieranie represji. Lokalizowano przy pomocy oprogramowanie nielegalnych imigrantów. Wreszcie wspomagała ona Izrael w walce z Palestyńczykami w Strefie Gazy. Zarzuca jej się działania na granicy prawa.
Lojalność ale nie wobec Polski
Wojciech Klicki, będący ekspertem Fundacji Panoptykon wyraża swoje obawy co do konsekwencji zawarcia umowy z tego typu firmą. Sama współpraca z Palantirem zaczęła się już w 2022 r. Wtedy to Palantir pomagał znaleźć Ukraińcom pracę. Jednak co to jest najbardziej niepokojące jego zdaniem to fakt nieprzejrzystości działań amerykańskiej firmy, a także kwestia lojalności. Z tymże firma ta jest lojalna wobec amerykańskiego rządu, który załatwia jej ogromne kontrakty. Zaznacza on również, że wiąże się to z kwestiami prawnymi, gdyż Palantir jest firmą spoza Europy, a w związku z tym standardy prawne wobec takich firm są inne, niż te które są w Unii. To więc powinno być wnioskiem dla polskich czy unijnych władz, że Palantir nie może być “wiarygodnym partnerem w budowie infrastruktury krytycznych elementów systemu bezpieczeństwa”.
Duże ryzyka
Przypomina on również w artykule, że przecież Elon Musk powiedział na portalu X do Radosława Sikorskiego, że może wyłączyć Starlinki na Ukrainie. Klicki więc zaznacza, że “to pokazuje, że ryzyka związane z oddaniem nawet części infrastruktury obronnej w ręce niedemokratycznie wybranych bogaczy to realne ryzyko”. Samo więc kupno usługi jak zaznacza wspomniany ekspert nie oznacza, że będziemy mogli z niej swobodnie korzystać. Gdy właściciel uzna, że ma na ten temat inne zdanie to może nam zablokować możliwość korzystania z niej. Analogicznie wygląda sytuacja z entuzjazmem dotyczącym kupowania przez polskie władze rakiet oraz samolotów ze Stanów Zjednoczonych, które bez udostępnienia nam kodów są bezużyteczne, choć możemy za to zapłacić ciężkie pieniądze. W efekcie zdaniem Klickiego nie zwiększa to naszej suwerenności, a zwiększa naszą zależność. Wszystko jest kwestią tego, że instytucje państwowe, które zajmują się bezpieczeństwem są poddane demokratycznej kontroli natomiast firmy są skoncentrowane na zysku.
Casus Pegasusa
Na przykładzie afery z Pegasusem widać jednak, że państwo może mieć problem z zabezpieczeniem interesu kraju. Sprawa z umową z Palantirem stwarza problem gdyż idzie on jeszcze dalej. Twórca Pegasusa miał dostęp do tego czym interesują się nasze służby, gdyż kraj nasz nie zabezpieczył tego aby informacje uzyskane dzięki Pegasusowi były dostępne wyłącznie dla nas. Sam szef MON mówił, że dane są najważniejszym zasobem, czy też jak to mówił fikcyjny bohater serialu “Ośmiornica” Antonio Espinoza “informacja jest kluczem do władzy”. Co też przyznaje właśnie Klicki mówiąc, że “bazy danych są obecnie największą walutą”. O tym także mówił wspomniany bohater filmowy gdy przychodzi do niego główny bohater Komisarz Corrado Cattani i mówi, że jego gra jest skończona, a on sam jest szantażystą. Espinoza mówi wtedy, że to nie szantaż, a handel wymienny. My zamiast zarządzać i chronić dane o czym mówił minister Kosiniak-Kamysz oddajemy to złoto za bezcen. Przestajemy mieć kontrolę nad nimi, a stają się one własnością w rękach obcego państwa jak ostrzega Klicki. Używa on też pojęcia neokolonia poruszając naszą relację ze Stanami Zjednoczonymi jako sojusznikiem. Ma on obawy, że “ze względu na obietnicę supernowoczesnych narzędzi w naszym wojsku, nie pojawia się refleksja dotycząca udostępniania danych obcej spółce”. Można postawić mocną tezę, że wojsku polskiemu wystarczy to, że firma jest ze Stanów Zjednoczonych, a to powoduje że ufają oni w dobre intencje Amerykanów poprzez ogromną podatność na uwodzenie naszego sojusznika zza oceanu.




