Są w Polsce takie kategorie ludzi, które uważają się za osoby które nie podlegają żadnym regułom, które obowiązują wobec teoretycznie wszystkich obywateli kraju. Wynika to zawsze z faktu, że przynależą oni do jakichś kręgów krajowych bądź zagranicznych, a w związku z tym mogą w bezkarny sposób robić rzeczy, za które przeciętny obywatel trafiłby do więzienia bądź został w jakikolwiek sposób ukarany. Na początku lat 90-tych całą tą zasadę określiła Ewa Milewicz, pisząc w Gazecie Wyborczej, że partii SLD “mniej wolno”. W logiki więc wynikało, że więcej wolno tym kręgom politycznym, które związane były z wówczas będącą wyrocznią dla wszystkich Gazetą Wyborczą. Klasycznym przykładem tego działania jest dwóch Władysławów o tym samym nazwisku. Jeden był ojcem drugiego. Naturalnie chodzi o Władysława Bartoszewskiego.
Fałszywy profesor
Znanych Władysławów Bartoszewskich jest więc dwóch. Zmarły ojciec żyjącego Władysława Teofila był znanym historykiem oraz politykiem. Był także więźniem obozu w Oświęcimiu podczas drugiej wojny światowej oraz ponoć prześladowany za czasów PRL-u. Nie można na pewno odmówić mu intelektu, a także tego że książki które napisał były na wysokim poziomie. Jednak jedną z ogromnych sprzeczności, która cechowała historię tego człowieka, był to że nazywano go profesorem. Ostatecznie jak się można dowiedzieć przed wojną zdał maturę, a studia które miał rozpocząć podczas wojny porzucił, ze względu na konspirację. Kontynuować je miał od roku 1958, ale ówczesne władze miały się na niego uwziąć i został on skreślony z listy studentów. Profesurę gościnną otrzymać miał w Bawarii w latach 80-tych. i od tego czasu miano się do niego zwracać w ten sposób. Choć Władysław Bartoszewski nigdy miał nie ukrywać, że w rzeczywistości profesorem nie jest.
Nie ma wyroku, nie ma długu
Syn Władysława Bartoszewskiego już akurat formalne wykształcenie wyższe zdobył i nawet może się posługiwać stopniem naukowym doktora. Jednak także i na nim ciąży zarzut, który akurat jest innego kalibru. W tym przypadku chodzi o duże pieniądze, których przeciętny Polak nie będzie w stanie zarobić w ciągu całego życia. W końcu 13 mln złotych to kwota, za którą mogłoby żyć na dobrym poziomie dużo ludzi i to przez całe życie. “W marcu 2024 roku warszawski sąd orzekł, że Władysław Teofil Bartoszewski musi zwrócić 13,2 mln zł wraz z odsetkami fundacji zajmującej się majątkiem Andrzeja Ciechanowieckiego. Ciechanowiecki był wybitnym historykiem sztuki, kolekcjonerem i filantropem, odznaczonym Orderem Orła Białego. Prywatnie był ojcem chrzestnym Bartoszewskiego oraz przyjacielem jego ojca, Władysława Bartoszewskiego”. Wyrok jednak jest nieprawomocny, więc Bartoszewski junior twierdzi że nie musi niczego płacić, a sprawa naturalnie ma charakter polityczny. Problemem jednak jest to, że sąd w Warszawie nie jest w stanie od 18 miesięcy wyznaczyć terminu apelacji. Zasłania się on względami formalnymi.
Czy to przyzwoitość, czy też bezczelność?
Obydwu wspomnianych Władysławów było mocno zaangażowanych po stronie politycznej. Jeden i drugi to znani apologeci neoliberalnej polityki Platformy Obywatelskiej, a także cechujący się mocną, agresywną retoryką polegającą na obrażaniu swoich przeciwników politycznych. Jeden i drugi do tego to obrońcy syjonizmu i bezkrytyczni zwolennicy zbrodniczej polityki Izraela. Syn do tego ma podwójne obywatelstwo, gdyż jak to często jest w polskim zwyczaju politycy często posługiwali się dwoma paszportami. Także w tym przypadku jest to paszport brytyjski. Wcześniej robili to Radosław Sikorski, Jan Vincent Rostowski czy też niedawno pełniący funkcję ministra finansów, potrafiący się ledwo wysłowić w języku polskim Tadeusz Kościński. Władysław Bartoszewski senior napisał za swojego życia książkę “Warto być przyzwoitym”, wydaną jeszcze w 1988 r. którą mocno promowano przy okazji kolejnych wydań gdy stał się on wykorzystywanym przez Platformę Obywatelską człowiekiem do dawania mocnego odporu politykom PiS-u. Jego naturalnie uważano w związku z tym, że jest przyzwoitym człowiekiem. Jego syn ma w zwyczaju posługiwać się tym utartym frazesem podczas rozmowy jak i całe środowisko związane z liberalnym ugrupowaniem i wspominające Bartoszewskiego. Powyższe fakty jednak pozwalają wysnuć tezę, że w praktyce być przyzwoitym w tym środowisku oznacza bycie nie tylko cwanym ale i bezczelnym. Z tymże w tym przypadku bezczelnemu i cwanemu można więcej.




