Lech Mażewski w najnowszym artykule w tygodniku “Do Rzeczy” zadaje w tytule pytanie “Czy los Ukrainy mógł być inny?”. Rozprawia się on z różnymi “oczywistościami”, którymi zaraża się opinię publiczną, a od których przeciętny, dogmatycznie przez to myślący Polak rozpoczyna i kończy dyskusję. Takim aksjomatem jest pogląd, że “Ukraina ma prawo należeć do NATO” oraz to, że musi do niego należeć, bo inaczej zostanie napadnięta na Rosję. A z jakiego powodu? No wiadomo, bo Rosja jest sui generis państwem imperialnym rozumie tylko język siły, a Putin to człowiek szalony. Naturalnie tego typu frazesów, świadczących tylko o zimnowojennym myśleniu połączonym z obsesjami, fobiami oraz uprzedzeniami nie znajdziemy we wspomnianym artykule, ale solidną analizę możliwości.
Mógł pozostać neutralny pas
Autor przypomina, że po rozpadzie ZSRR powstał pan państw pozablokowych, które nie przynależały do żadnego sojuszu militarnego. Był to pas od koła podbiegunowego do Morza Czarnego, a więc Finlandia, Szwecja, Litwa, Łotwa, Estonia, Białoruś, Ukraina oraz Mołdawia. To mogłoby stanowić przegrodę między NATO, a Rosją. Rosja oczekiwała, że ten teren nie będzie objęty ekspansją militarną Zachodu, godząc się tylko na obecność NATO w państwach nadbałtyckich, ale nie na Ukrainie. Przynależność do Unii Europejskiej należałoby do decyzji samych zainteresowanych. Przypomina on, że taki pas mógł być repliką z lat 50 ubiegłego wieku, gdy taki pas stanowiły Szwajcaria, Austria oraz Jugosławia. Niestety w tym przypadku nie udało się tego powtórzyć.
Zaprzepaszczony interes Ukrainy
W artykule wykazane jest, że ten moment wykorzystały Stany Zjednoczone do ekspansji na Wschód kosztem osłabionej Rosji, co wiązało się również z próbą sabotowania chińskiej Inicjatywy Pasa i Szlaku, która miała przebiegać przez te tereny. Sam ten blok gdyby nadal istniał byłby w interesie Ukrainy. W 1991 r. Ukraina posiadała ponad 50 mln mieszkańców (obecnie mówi się o 20 mln ludzi), do tego miała u siebie przemysł kosmiczny, sławne czarnoziemy oraz bogactwa naturalne. Przeszkodą stały się korupcja, oligarcha wpływająca na władzę oraz nie przystąpienie do budowy państwa regionów na kształt Włoch czy Hiszpanii. Rządzący zaprzepaścili interes Ukrainy doprowadzając do homogenizacji narodowej. Gdyby tego nie zrobiono nie wybuchłby żaden konflikt zdaniem prof. Mażewskiego, a toczyłaby się wyłącznie gra interesów. Autor uważa, że Polska również powinna była zabiegać o przetrwanie tego pasa, gdyż oddaliłoby to Rosję od naszych granic. Zapomina on jednak, że z Rosją graniczymy, a do tego wcale nie musi ona być dla nas zagrożeniem koniecznym oddalania się od niej, ale właśnie wbrew pokazywanemu tutaj jako inspiracja Strategy and Future można było się z nią dogadać, co pokazywał pierwszy rząd Donalda Tuska.
Zignorowane grudniowe propozycje jako zapalnik
W artykule przypomniana jest propozycja Ławrowa z grudnia 2021 r. o wyrzeczeniu się Ukrainy z wejścia do NATO, ale nie członkostwa w Unii Europejskiej. Państwa NATO przyjęte natomiast w 1999 r. miały stać się członkami paktu politycznego, a nie wojskowego. Zignorowanie tych propozycji spowodowało rozpoczęcie specjalnej operacji wojskowej przez Rosję, która jednak myślała, że będzie to Blitzkrieg, tym czasem walki trwają do dzisiaj. Wyjaśnia on także ignorowanie tych propozycji przez Stany Zjednoczone, gdyż uważano Rosję, za państwo będące w stanie kondycyjnym z czasów jelcynowskich. Ciężko mu zrozumieć dlaczego Ukraina pomyślała o Rosji w ten sam sposób. Na czym miał tu polegać interes państwowy tego kraju oraz czy nie dostrzegano w Kijowie dysproporcji potencjału w porównaniu z Moskwą. W końcu stawia on pytanie niewygodne ale zasadne, czy Ukraina nie mogła sobie wyobrazić istnienia bez przystąpienia do NATO. Podaje on przykład Białorusi, która należy do ZBiR i zachowuje dużą podmiotowość w stosunku do Rosji. Ukraina mogła przecież zachować podobną podmiotowość przy o wiele większym potencjale niż Mińsk. Obecnie już jest w zupełnie innej sytuacji.
Ewangelia Łukasza drogowskazem
Przytacza on również znane bardzo cytaty z Ewangelii św. Łukasza o tym jak król kalkulując, że ma mniej żołnierzy niż ten, który na niego naciera i w związku z tym wysyła poselstwo gdy tamten jest jeszcze daleko i prosi o warunki pokoju. Prof. Mażewski pisze, że nic o nie wiadomo o tym by tego typu działania podejmowali na przełomie 2021 i 2022 r. przywódcy Ukrainy. Inny fragment tejże Ewangelii mówi o tym, że na śmieszność naraża się ten, który chce coś budować, ale nie siada wcześniej i nie sprawdza czy ma na wykończenie. Profesor stawia pytanie czy właśnie w podobnej sytuacji nie znajduje się Ukraina. Jednak zdaniem autora realizacja ewangelicznej rady byłaby okupiona ograniczeniem przez Ukraińców zakresu niepodległości państwa. To jednak by oznaczało że przy wzmocnieniu państwa i przy lepszej koniunkturze międzynarodowej można by powiększyć niepodległość. Do tego jednak potrzeba większej podmiotowości, natomiast obecnie po zakończeniu działań wojennych będzie o nią trudno.
Wysadzone w powietrze możliwości
Faktem jest, że równolegle z rozpoczęciem walk w 2022 r. rozpoczęto również rozmowy pokojowe, gdyż Rosji nie udało się zająć Kijowa. W kwietniu parafowano dokument, który stał się podstawą do zawarcia pokoju. Różne kwestie wymagały negocjacji, a przynależność do NATO Ukrainy została wykluczona. Nie ustalono niczego w sprawie kształtu terytorialnego Ukrainy. W powietrze dalsze możliwości wysadził Boris Johnson, jak się okazało za kwotę 1 mln funtów. Wysadzono w powietrze także korzystne dla Kijowa rozwiązanie, gdyż w opinii prof. Mażewskiego sam mógłby on decydować o swoich sprawach. Pokój byłby do tego zawierany z pozycji siły, gdyż właśnie odparto atak na stolicę Ukrainy. Nie byłoby w końcu tak ogromnych strat, które wedle różnych szacunków wynoszą ponad 2 mln ludzi po obydwu stronach. Do tego mógłby być utrzymany pas państw pozablokowych. Finlandia oraz Szwecja byłyby poza NATO, a państwa miałyby status Francji z 1966 r. gdy wystąpiła ona ze struktur wojskowych NATO. Proporcjonalnie wtedy związek państwowy Białorusi oraz Rosji powinien się stać w wymiarze politycznym i gospodarczym, a nie militarnym. Utrwaliłaby się przegroda między NATO, a Rosją, jako element nowej architektury bezpieczeństwa europejskiego, przy rezygnacji z dalszego rozszerzania NATO o dawne republiki radzieckie.
Druga zaprzepaszczona szansa Ukrainy
Wartym przypomnienia była sytuacja z jesieni 2022 r. gdy Rosja wycofała się z Chersonia oraz poniosła klęskę w obwodzie charkowskim. Wtedy to jak twierdzi prof. Mażewski Ukraina mogła z pozycji siły zaproponować Rosji powrót do rozmów stambulskich. Zastanawia się on jaka mogłaby być reakcja Putina. Czy zgodziłby się na przegraną czy też chciałby kontynuować wojnę do zwycięskiego końca. Ukraina tak czy inaczej nie skorzystała z szansy podkreślenia swojej podmiotowości. Stawia on wniosek dla wielu cały czas niepopularny, że wojna jest nie do wygrania przez Ukrainę, bez względu na ofiary przez nią poniesione. Kijów nie skorzystał z szans na jej zakończenie. Jego zdaniem dla tego kraju będzie tylko gorzej. Porównuje on losy Ukrainy oraz Białorusi. Ukraina startowała z wyższego pułapu czyli większego terytorium, większej ludności, miejsca w systemie międzynarodowym czy też wielkości gospodarki. Białoruś wygrała na tym, że nie dała się wciągnąć do wojny. To także widać po tym jak Trump traktuje Łukaszenkę, a w jaki sposób odnosi się do Żełeńskiego. Autor docenia białoruskiego przywódcę, który z kołchoźników zrobił naród posiadający swoje państwo. Los narodu i państwa ukraińskiego jest natomiast niejasny. Białoruś świetnie rozumie zasadę, że trzeba przekazywać następcom państwo w nie gorszym stanie, na pewno nie uszczuplonym. Ukraina zdaje się tego nie rozumie do dzisiaj i dlatego jest w takim właśnie stanie. Od siebie mogę dodać, że polscy romantycy wyznający zasadę “Na koń i na Moskala” też tego nie są w stanie pojąć.




