W najnowszym wydaniu tygodnika “Do Rzeczy” dr Maciej Pieczyński analizuje najnowszy wywiad którego udzielił przebywający za granicą Ołeksij Arestowycz. Kilka miesięcy wcześniej udzielił wywiadu polskiemu redaktorowi krytykując w miażdżący sposób system rządów Żełeńskiego, które nazywał “chutorowym putinizmem”. Ostatnio natomiast były doradca Szefa Kancelarii Prezydenta Ukrainy ds. komunikacji strategicznej w dziedzinie bezpieczeństwa narodowego i obrony rozmawiał ze znaną rosyjską dziennikarką Ksenią Sobczak, która jest córką byłego szefa samego Władimira Putina – Anatolija Sobczaka. Rozmowa toczyła się w okolicznościach wzrostu na Ukrainie nastrojów nie sprzyjających realizmowi. W artykule autor udowadnia, że podczas gdy w lutym 2024 r. 65 proc Ukraińców opowiadało się za nierezygnowaniem z żadnych terenów nawet kosztem długotrwałej wojny, to już przez kolejne miesiące odsetek spadał do 50 proc. Obecnie liczba ta wzrosła nieznacznie do 54 proc. ale jak twierdzi dr Pieczyński jest możliwe powstanie siły, która forsować by mogła politykę kompromisu i racjonalnych ustępstw wobec agresora. Świadomy sytuacji na Ukrainie mówi o tym, że wojenna dyktatura musiałaby ustąpić miejsca demokracji, a głosy nie mogłyby być zagłuszane przez cenzurę.
Ukraina zmienna jak on
Arestowycz w wywiadzie dla rosyjskiej dziennikarki wyjaśnił choćby swoją wypowiedź dla jednego prorosyjskiego youtubera, gdzie miał rzekomo w obelżywy sposób odnosić się do wszystkich Ukraińców. Uściślił to tłumacząc Kseni Sobczak, że mówił o “zawodowych Ukraińcach” czyli “rejestrowych banderowcach”, noszących tą ideologię. Niby ten fakt miał go określać zdrajcą tym czasem twierdził on, że w Londynie ukraińskojęzyczni Ukraińcy podchodzą na ulicy twierdząc, że zagłosowaliby na niego w wyborach. Dlatego też zażartował sobie, że Ukraina jest zmienna jak on, albo nawet gorzej, a to oznacza że mógłby zostać prezydentem kraju. Gdy już zaczął mówić poważniej, to stwierdził że Ukraina musi porzucić realizację projektu “anty-Rosja” i przestać walczyć z Rosją. W innym wypadku jak to powiedział trzy dni po przybyciu do kraju w przednią szybę jego samochodu wleci dron. Twierdzi on, że projekt “anty-Rosja to dzieło Zachodu na złość Moskwie, co powoduje że redaktor tygodnika stawia zarzut Arestowyczowi, że przejmuje on retorykę Kremla.
Wróg państwa i ideologii
Ukraiński bloger podsumował także swoje polityczne samobójstwo polegające na mocnym roztrwonieniu swojej popularności, że przeżył je w piękny sposób. Oznajmił także, że jest patriotą, kocha Ukrainę oraz Ukraińców jako naród, za to określa siebie jako wroga państwa ukraińskiego i jego ideologii. Potępia wszelkie nacjonalizmy, także rosyjski. Samą Rosję pochwalił jako państwo wielonarodowe i wielokulturowe. Wypowiedział także inny niepopularny mocno pogląd, że narody ukraiński oraz rosyjski nie powinny ze sobą walczyć. W związku z tym wojnę należy zakończyć i stworzyć system, który uniemożliwi wybuch nowej. Tu także miażdży system rządów na Ukrainie twierdząc, że państwo ociera się o totalitaryzm, cenzura natomiast jest mocniej posunięta niż w Związku Radzieckim. Państwo natomiast jest prawie nazistowskie i różni się od Niemiec tym, że Ukraina nie prowadzi masowej eksterminacji ludności. Zaznaczył, że Putin jako sprawny gracz w świetnej formie musiał odpowiedzieć na to, że Zachód “napluł mu w twarz”.
Ziemie za trwały pokój
Nie do przyjęcia dla polskojęzycznego dyskursu byłyby na pewno kwestie, które ostatnio tradycyjnie omawiano przy okazji rozmów Putina z Trumpem, oraz Trumpa z Żełeńskim. Arestowycz oświadczył, że gdyby został prezydentem to zgodziłby się oddać Rosji obwody doniecki, ługański, chersoński, zaporoski oraz Krym w zamian za osiągnięcie trwałego pokoju. Następstwem tego miałoby być wznowienie stosunków dyplomatycznych między krajami. Zakładał także to o co zabiegała Rosja gdy obalono Janukowycza – dbanie o prawa obywateli rosyjskojęzycznych oraz ochronę “Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej”. Zszokować mogłyby bez wątpienia inne propozycje Arestowycza – złożenie kwiatów na grobach żołnierzy rosyjskich oraz wspólna modlitwa z Putinem. Do tego doszłaby rezygnacja z członkostwa Ukrainy w NATO oraz Unii Europejskiej. Żełeński natomiast byłby postawiony przed sądem za zbrodnie wojenne. Wymieniani są w artykule także tacy realiści jak Jurij Bojko oraz Anatolij Szarij. Wszyscy oni albo przebywają poza kraje, bądź też mają coraz większe problemy na Ukrainie jeśli jeszcze w niej przebywają. Zdaniem redaktora Pieczyńskiego nie widać obecnie możliwości aby mogli oni mieć cokolwiek do powiedzenia. Jednak prognozuje on, że czas na realizm przyjdzie gdy “zmęczenie zachodnich partnerów wojną będzie większe niż ich determinacja do pomagania Ukrainie”. Tak samo może się stać gdy Trump zmieni kij na marchewkę w relacjach z Putinem. Kończy on swoje wnioski równie niepopularnym stwierdzeniem, że wojna nie będzie mogła wiecznie trwać, a Kijów będzie musiał mniej lub bardziej formalnie zaakceptować utratę okupowanych i niewyzwolonych terytoriów. Choćby tak właśnie nazywali je Ci, którzy nie pogodzą się z tym faktem.




