Wyzysk w cieniu zbrojeniowej gospodarki

Amerykański przemysł zbrojeniowy kontrolowany przez pięć korporacji

Portal Politico informuje, że “Ameryka próbuje zwiększyć swój potencjał militarny, aby produkować więcej amunicji, pocisków rakietowych i okrętów, ale aby to zrobić, musi polegać niemal wyłącznie na grupie pięciu firm zbrojeniowych z listy Fortune 500. I żadna z tych firm nie wydaje się być na etapie wojny”. Akolitom Stanów Zjednoczonych wydaje się, że kraj ten jest w stanie zaspokoić wszelkiego rodzaju apetyty innych krajów, szczególnie tych, które mają być “uciskane” przez państwa należące do “osi zła”, którą co jakiś czas ustalają, tudzież na nowo aktualizują kolejni prezydenci Stanów Zjednoczonych. Natomiast wszyscy na czele z Białym Domem, Pentagonem czy też zagranicznymi sojusznikami domagają się aby firmy zbrojeniowe zwiększyły produkcję, gdyż sprawa rozbija się o to, że trzeba sprostać potrzebom niebezpiecznego momentu geopolitycznego.

Codzienny wyzysk jako reguła

Zwolennicy ogromnych zbrojeń oraz wiecznego sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi to często także zwolennicy dogmatów “wolnego rynku” i w związku z tym bądź to nie są w stanie zauważyć ogromnych sprzeczności w samym przemyśle zbrojeniowym Stanów Zjednoczonych, bądź też nie uważają tego za patologię. Chodzi naturalnie o wyzysk w firmach zbrojeniowych, które takim oto kosztem postawiają czerpać ogromne profity z produkcji śmiercionośnej broni. Historie opowiedziane w artykule pokazują przykład, że między 2020, a 2022 rokiem pracownicy Lockheed Martin otrzymali 3 procentową podwyżkę wobec 12 procentowej inflacji. Do tego dochodziła droga opieka zdrowotna, zniesienie emerytur dla starszych pracowników oraz większe koszty wynajmu. W wyniku nie dogadania się załogi z pracodawcą pracownicy rozpoczęli strajk, a do utrzymania ruchu w produkcji zatrudniani byli na linii produkcyjnej menedżerowie, inżynierowie i pracownicy kontraktowi.

Po raz pierwszy od ponad 60 lat

Tak jak od ponad 60 lat we Francji nie było tak ogromnego kryzysu rządowego, tak samo od 1963 roku nie było strajku pracowniczego, w fabryce w Orlando. 1000 z nich strajkowało właśnie w Lockheed Martin, natomiast 3000 pracowników strajkowało przeciwko firmie Pratt&Whitney, która produkuje silniki i inne komponenty myśliwca F-35 firmy Lookheed Martin. Zeszłej jesieni strajkowało 33 000 pracowników w Boeingu, co wpłynęło na produkcję samolotów cywilnych oraz wojskowych. Strajk zakończył się wywalczeniem 38 procentowej podwyżki. Nic dziwnego, że Christopher Leonard pisze, że coś nie tak dzieje się na amerykańskich liniach montażowych. W wyniku tego Ameryce brakuje pocisków rakietowych, amunicji i pancerników.

Ważniejsze Wall Street niż pracownicy

Firmy więc interesują się bardziej spełnianiem żądań Wall Street, chcąc przyciągać inwestorów poprzez podnoszenie ceny swoich akcji, tnąc koszty, a więc ograniczając zatrudnienie i nie dawać pracownikom podwyżek. Miliardowe zyski idą natomiast na wypłaty dywident oraz skup akcji własnych. Wymieniane są różne firmy w których powtarza się ten sam schemat z przeznaczaniem na dywidendy oraz skup akcji miliardy dolarów. Praca staje się mniej atrakcyjna, a pracownicy często z niej odchodzą. W tych firmach rotacja pracowników jest o wiele większa, a oprócz tego brakuje jej specjalistów. Strajkujący pracownicy na transparentach potrafili pisać o chciwości korporacji oraz nieuczciwych praktykach pracowniczych. Jak słusznie zauważa autor “dla Pentagonu powinno to być również czerwone światło – najnowszy przykład trwającego od dawna konfliktu pracowniczego, który z drugiej strony jest również narastającym problemem bezpieczeństwa narodowego”.

Historia związków zawodowych oraz kompleksu usłana cierpieniem

Przemysł zbrojeniowy został ostatnią gałęzią w Stanach Zjednoczonych po fazie dezindustrializacji wyspą zaawansowanej produkcji. “Miejsca pracy w sektorze obronnym stanowią około 10 procent amerykańskiej produkcji przemysłowej, a większość z nich to zaawansowane, zaawansowane technologicznie procesy produkcyjne, wymagające wysokich umiejętności i szkoleń”. Występuje tutaj powszechna w systemie kapitalistycznym zasada, niezależna od miejsca na ziemi. Otóż w istotnych kwestiach interesy związków zawodowych oraz przemysłu zbrojeniowego były sprzeczne. Firmy związane z tym przemysłem chcą produkować wszystko jak najtaniej.

Zmiana po zakończeniu zimnej wojny

Napięcia miały się nasilić po zakończeniu zimnej wojny. Paradoksalnie więc wszędzie przypomina się o triumfie Stanów Zjednoczonych nad “niewydolnym” Związkiem Radzieckim, a w samej Ameryce już wtedy zaczęto generować konflikty poprzez stosowanie zasady, która była trafnym tytułem do książki Noama Chomsky’ ego, która nazywała się “Zysk ponad ludzi”. Wtedy też kurczyły się budżety po zakończeniu zimnej wojny i w 1993 r. namawiano do urządzania fuzji, w celu zmniejszenia produkcji. Od 11 września 2001 r. budżety wojskowe znów stały się napompowane, a pięć głównych firm na rynku, otrzymuje jedną trzecią zamówień Pentagonu. “Obecnie Lockheed jest największym ze wszystkich tych wykonawców. Według nowego raportu Quincy Institute for Responsible Statecraft and the Costs of War na Uniwersytecie Browna, firma otrzymała 313 miliardów dolarów z 2,4 biliona dolarów, które trafiły do ​​wykonawców zbrojeniowych w ciągu ostatnich pięciu lat, ponad dwukrotnie więcej niż kolejna co do wielkości firma, RTX. Program F-35 firmy Lockheed jest największym programem zbrojeniowym Departamentu Obrony”. Firmy takie wykorzystują targowanie się o wyższe płatności kontraktowe w przypadku chęci do działania Pentagonu.

Brak zgodności motywu zysku z priorytetami Pentagonu

Po 11 września duzi producenci sprzętu chcieli kłaść nacisk na zwiększenie marży zysku, uproszczenie linii produkcyjnych oraz zwiększenie rocznej sprzedaży. Akcje Raytheona wzrosły w latach 2000-2001 dwukrotnie, Northrop Grumman o 700 proc., a Lookheed Martin rodził sobie doskonale przez następne dwie dekady do 2022 r. Lookheed Martin zyski z akcji czerpał z powodu utrzymywania niskich kosztów pracy oraz ograniczenia linii dostaw. Fabryka w Orlando potrafiła nie nadążać z produkcją, gdyż produkowane pociski Hellfire wystrzeliwano, a produkcja schła. Stawki godzinowe były mniejsze niż na lokalnej stacji benzynowej dla pracowników toalet czy myjni samochodowych. To właśnie po dwóch dekadach tłustych z powodu “wojny z terroryzmem” kłopoty przyszły od czasu najazdu w 2022 r. Putina na Ukrainę. Przez apetyt na amunicję “Ameryka zużyła ogromne rezerwy wszystkiego, od pocisków haubic po zaawansowane systemy rakietowe, najpierw na Ukrainie, a następnie w Izraelu po ataku Hamasu w 2023 roku”.

Od wojny z terroryzmem do wojny z państwem równorzędnym

Wojna z terroryzmem była operacjami antypowstańczymi w krajach rozwijających się. Natomiast inwazja Putina oznacza walkę z państwem równorzędnym. Jest to przecież kraj uprzemysłowiony, posiadający ogromne rezerwy potencjału przemysłowego. A przecież napięcia zaczęły rosnąć również między Stanami, a Chinami, co też miało potęgować obawy o braki w amunicji. Firmy oraz Pentagon nie podołały zadaniu produkowania większej ilości rakiet. Ograniczenia w wydatkach związanych z limitami zadłużeniowymi wiązało się z tym, że uchwalano budżety w drodze rocznych rezolucji. A to osłabia wysiłki na rzecz wieloletnich zobowiązań. To miałoby być niezbędne do zwiększenia produkcji pocisków przez choćby Lookheed. Mało kto zdaje sobie sprawę, że oczekiwanie na wyprodukowanie pocisków Hellfire wynosi od dwóch do trzech lat, na Javelina czeka się ok. trzech lat. Ostatni czas w Lookheed Martin to kolejne cięcia kosztów, wydawanie miliardów dolarów na dywidendy oraz inwestycje w akcje. A także kolejne niezadowolenie pracowników. To pokazuje, że nie można dłużej wyobrażać sobie, że Stany Zjednoczone jednocześnie są w stanie utrzymać pozycję hegemona na świecie, oraz swoich różnych wasali, finansując do tego zaopatrzenie do wojen zastępczych. Zamiast bowiem skupiać się na zwiększaniu produkcji, inwestowaniu w droższe utrzymanie i zatrzymanie pracowników, wolą upaść się na dywidendach oraz inwestowaniu w akcje. Nie pierwszy więc raz chciwość jako cecha korporacyjnego kapitalizmu może doprowadzić do większego kryzysu nie tylko Stany Zjednoczone ale cały obecny system oparty na wyzysku oraz powiększaniu różnic między bogatymi i biednymi.

Dodaj komentarz

Related Post