Eurobudżet z szantażem

Eurobudżet jako narzędzie szantażu

Tomasz Cukiernik w najnowszym numerze “Najwyższego Czasu” wnioskuje, że najlepiej gdyby Unia Europejska nie miała swojego budżetu. Twierdzi on, że dzięki temu skasowano by składki krajów członkowskich oraz podatki. Sprawa przecież wygląda w ten sposób, że najpierw należy wytransferować pieniądze z żywej gospodarki, a później decyduje o nich urzędnik. Który dodatkowo siedzi daleko w Brukseli. Przypomina on, że Wieloletnie Ramy Finansowe mają wynieść 2 biliony euro, co oznacza wzrost względem poprzedniego budżetu z 1 proc. PKB do 1,26 proc. PKB. Polsce ma przypaść z tej puli 123 mld euro. Autor artykułu przedstawia którzy propagandyści z PO zachwycali się tymi pieniędzmi w zupełnie bezkrytyczny sposób. Wskazuje na to jak zaplanowano wydanie pieniędzy z KPO jako przykład tego, że pieniądze z Brukseli mogą zostać mocno przejedzone.

Aby dostać, trzeba dać

W artykule obalony jest mit, że fundusze jakie mielibyśmy otrzymać dostaniemy sobie za darmo. Na entuzjazm posła Lewicy Arkadiusza Sikory zadaje on pytanie czy policzył ile wyniesie polska składka do Unii Europejskiej, ile kosztuje Zielony Ład, unijne podatki oraz koszt przyjmowania unijnych dotacji. Do tego cytowany jest Grzegorz Płaczek, który mówi że jest to wstępna propozycja, której nie akceptują Niemcy. Tak samo mówi Victor Orban, który mówi że budżet nie zostanie poparty jeśli nie odblokowane zostaną wszystkie fundusze. Do tego patrząc na to ile pieniędzy miałby dostać Ukraina, to Orban nazwał to właśnie budżetem Ukrainy. Najbardziej widać na liczbach jak propagandowo wygląda ów “sukces” otrzymania 123 mld euro. Roczni wynosi to 17,5 mld euro. Składka jednakże ma wynosić 10-14 mld euro rocznie. Zgodnie z ustawą budżetową w 2025 roku składka członkowska Polski do Unii Europejskiej wynosi ponad 35,6 mld zł, a do tego dochodzi 15,6 mld zł w ramach współfinansowania projektów z udziałem środków Unii Europejskiej. Rocznie wynosi to więc 51,3 mld zł. Rocznie jest to więc 12 mld euro.

Nowe unijne podatki

Propagandę unijnego sukcesu obala jeszcze bardziej fakt, że płacić trzeba nowe podatki. Mowa tutaj o podatku o nierecyklingowanego plastiku. A ma do tego dojść ETS oraz graniczny podatek węglowy. A są jeszcze nowe pomysły czyli podatek dla firm, których roczny obrót przekracza 50 mln euro netto, opłaty za odpady elektroniczne oraz podatek akcyzowy od tytoniu. Najważniejszą kwestią jest jednak fakt, że podatki te mają być wypłacane tylko tym, którzy zachowają pokorę i oportunizm. Dotyczy to choćby kwestii klimatyzmu czy też imigracji. W grę wchodzi także hasło “pieniądze za praworządność. Czyli aby dostać dotacje będzie trzeba np. w Polsce robić z kraju “drugą Francję, Niemcy czy Szwecję”. Krótko mówiąc – najpierw trzeba będzie oddać hołd o treści “pakt migracyjny uber alles”, a później będzie można dostać pieniądze, które wcześniej sami wpłacaliśmy przez lata. Już Victor Orban przypomniał, że gdy Węgry wchodziły do Unii Europejskiej to był to budżet czysto ekonomiczny. Zamienił się on w projekt polityczny i zaczęto stosować instrumenty szantażu. Nie tylko wymieniał popieranie paktu migracyjnego ale również członkostwa Ukrainy w Unii Europejskiej oraz równości płci. W Polsce za rządów PiS zmuszono samorządy do wycofania się z prorodzinnych uchwał przyjętych w 2019 roku, gdyż to też było uzależnione od otrzymania środków finansowych. Ten sam problem występował w przypadku KPO, które wstrzymano podczas rządów Morawieckiego. Pretekstem był “brak praworządności” i w związku z tym nakazano zmianę prawa.

Uzależnienie

W przypadku paktu migracyjnego kolejne samorządy zaczęły uchwalać przepisy, które zakazywały budowy ośrodków dla imigrantów na ich terenie. Jak się okazuje, Unia Europejska wykorzystuje w zadłużonych gminach fakt uzależnienia się ich od unijnych dotacji i szantażuje je możliwością zablokowania przyznanych już funduszy oraz wstrzymaniem możliwości ubiegania się o kolejne. W jednym przypadku samorząd wojewódzki odpowiedzialny za fundusze europejskie stwierdził, że taka uchwała może zostać uznana za dyskryminującą ze względu na pochodzenie, rasę, religię oraz poglądy. Tym więc autor uzasadnia swoją propozycję skasowania całego budżetu Unii Europejskiej, bo jak widać staje się to instrumentem szantażu wobec państw, nie chcących przyjmować rozwiązań szkodzących w ich suwerenność oraz bezpieczeństwo narodowe, a mających prowadzić do napuszczania na siebie ludzi i wprowadzania niepokojów społecznych.

Dodaj komentarz

Related Post