Zgodnie z przewidywaniami rząd Francois Bayrou przegrał głosowanie nad wotum zaufania. Zgromadzenie Narodowe odrzuciło wotum zaufania dla jego rządu. Przegrał on głosami 364 do 194. A to oznacza, że premier musi złożyć rezygnację wraz z rezygnacją swojego rządu. W ostatnim czasie Francja jest ewenementem w przypadku upadków rządu. Najpierw w poprzednim roku urząd swój sprawował premier, najkrócej od czasów rządów De Gaulle’ a. Obecnie rząd upadł po raz pierwszy w historii Piątej Republiki w wyniku wotum zaufania. Powodem głosowania była zasadność planu budżetowego mającego antyspołeczny charakter. Do tego 61 proc. Francuzów opowiada się za rozwiązaniem parlamentu po dymisji premiera.
Główne centrum sporu
To co więc stało się największym rozsadnikiem rządu we Francji były finanse tego kraju. Prawie dwukrotnie przekroczony został unijny pułap deficytu budżetowego kraju, gdyż w ubiegłym roku wyniósł on 5,8 proc. PKB. Natomiast dług publiczny wynosi 3,3 bln euro. Bayrou stwierdził więc, że nie można uniknąć cięć budżetowych, co miałoby dać oszczędności na poziomie 44 mld euro do 2026 r. Miało to obejmować m.in. zniesienie dwóch świąt państwowych. Patrząc z punktu widzenia Polski nasuwają się ciekawe porównania z Francją. Jeszcze 2 dekady temu mocno obecnym w polskie debacie publicznej było argumentowanie wobec krytyków transformacji, że odziedziczyliśmy długi po Gierku. Tymczasem upadły premier Francji powiedział, że Francja nie miała zrównoważonego budżetu od 51 lat. Odnosząc się natomiast do współczesności stwierdził, że od 2020 r. nastąpiła niesamowita sekwencja ciosów losu, która obejmowała pandemię, wojnę na Ukrainie, a także rosnące ceny energii i inflację.
Piąty premier
Niestabilność we Francji przejawia się więc w tym, że Macron zmuszony jest szukać już piątego premiera od czasu objęcia przez niego drugiej kadencji w 2022 r. A jego zadaniem będzie przeprowadzić budżet przez podzielony parlament Francji. Pomimo więc tego, że większość Francuzów domaga się rozwiązania parlamentu, to Macron może nie zdecydować się ponownie na ten ruch, gdyż poprzednia decyzja z 2024 r. zakończyła się powstaniem kolejnego parlamentu bez zdecydowanej większości, co do dziś powoduje napięcia nie do pogodzenia. Do tego posłowie wzywają także samego Macrona do rezygnacji, ale ten zadeklarował pozostanie na stanowisku prezydenta do 2027 r.
Groźba destabilizacji
Francja staje się krajem, w którym nastąpił więc rządowy pat, gdyż nikt nie chce się zgodzić na tzw. stabilizację budżetu co naturalnie miałoby skutkować płaceniem za to wszystko społeczeństwa. Sama opinia publiczna traci cierpliwość. “Kilka oddolnych grup wezwało do ogólnokrajowych strajków w środę, podczas gdy główne francuskie związki zawodowe przygotowują strajki i protesty na 18 września przeciwko zbliżającym się cięciom budżetowym”. Następuje więc podwójna groźba we Francji – “paraliż polityczny na szczytach władzy i narastające niepokoje na ulicach”. Zauważają to także zagraniczne media. New York Times pisze, że Francja jest “sprowadzona do chronicznej niestabilności politycznej i niezdolna do radzenia sobie z narastającym kryzysem finansowym”. Dziennik ten podkreśla słowo “paraliż”, natomiast Wall Street Journal mówi o “chaosie politycznym i fiskalnym”. Hiszpański El Pain wymieniając wszystkie te problemy, które były wspomniane w tekście porównał parlament do kostki Rubika. Obecny spór dotyczyć będzie tego kto miałby zostać nowym premierem, bądź czy rozwiązać parlament. Szef socjalistów Boris Vallaud twierdzi, że im należy powierzyć misję tworzenia rządu. Z tymże znów będzie to rząd mniejszościowy. Natomiast Marine Le Pen twierdzi właśnie, że należy rozwiązać parlament, gdyż powołanie nowego, centrowego rządu spowoduje, że rząd nie przetrwa do “nie przetrwa prawdopodobnie debaty nad budżetem” na 2026 r.




