Permanentny sabotaż Europy

Zachód od 30 lat sabotuje dialog z Rosją

W związku z ostatnimi wydarzeniami w Waszyngtonie będącymi kontynuacją wcześniejszego spotkania Putina z Trumpem na Alasce, głos zabiera regularnie Minister Spraw Zagranicznych Federacji Rosyjskiej Siergiej Ławrow. Zaznaczył on, że Rosja będzie zdecydowanie i stanowczo bronić swoich interesów w zakresie bezpieczeństwa i nie dopuści do omawiania ich bez udziału Moskwy. Problem nie jest przecież nowy, gdyż tak naprawdę od ponad 30 lat, od czasów upadku Związku Radzieckiego, nie chce się dopuszczać Rosji, jako prawnej kontynuatorki po Związku Radzieckim aby była dla Zachodu równorzędnym partnerem i miała takie samo prawo głosu. Jak widać to poczucie wyższości nadal trwa, ale co ciekawe w sabotowaniu jakiegokolwiek porozumienia z Rosją udział mają zarówno kraje uważane za głównych graczy w Europie, zaliczane do Zachodu jak i te, które usilnie chcą być do tego Zachodu zaliczane, choć niezbyt są tam poważane.

Gwarancje bezpieczeństwa na równych zasadach

Rosyjski dyplomata oznajmił więc, że Rosja zgadza się aby gwarancje bezpieczeństwa Ukrainy były zapewniane na równych zasadach z udziałem takich krajów jak Chiny, USA, Wielka Brytania czy Francja. Oprócz tego Rosja zgadza się na to, że gwarancji bezpieczeństwa powinna Ukrainie udzielać sama Rosja. Jego zdaniem ale i z obiektywnego punktu widzenia poważne omawianie gwarancji bezpieczeństwa bez Rosji jest drogą donikąd. Federacja Rosyjska widzi tylko nieeetyczne próby Europy zmiany stanowiska USA, nie słysząc konstruktywnych propozycji ze strony Europejczyków na spotkaniu w Białym Domu. To także wskazuje na to, że czas w Europie zatrzymał się co najmniej na okresie sprzed 20-30 lat kiedy traktowano Rosję jako junior partnera, nie mającego za bardzo prawa głosu, a który nagle po słynnej przemowie Putina w Monachium stał się krajem, który powiedział “dosyć”, a propos nie traktowania Rosji na równych zasadach.

Działanie na opak

Mentalność Europy z różnych jej obszarów przejawia się w wypowiedziach bezsilnych wobec globalnych zmian polityków. Ławrow wspomniał o Kai Kallas, która stwierdziła że Unia Europejska nie dopuszcza żadnych porozumień z Federacją Rosyjską. Nazwał on tą praktykę degradacją metod polityki zagranicznej. Do tego jej kraj od dawna deklaruje gotowość do walki z Rosją, która ponoć od dawna miałaby chęć wkroczyć do tego kraju. Były prezydent Estonii Tomas Ilves miał powiedzieć, że “będziemy walczyć jak diabli”. Z próbami sabotowania jakiegokolwiek porządku, który mógłby zaistnieć w stosunkach ukraińsko-rosyjskich wtóruje Estonii także Litwa, która gotowa jest również na konfrontację, deklarując chęć wysłania swoich wojsk na Ukrainę. Krzykliwy tytuł artykułu głosił, że “Litwa szykuje się do wojny za Ukrainę”. Jak więc widać, niewiele miałoby to wspólnego z gwarancjami bezpieczeństwa, a raczej z preferowaniem histeryczno-awanturniczej polityki tego małego kraju.

Śmieszno-straszne opowieści Macrona

Innym dowodem na to, że drugoligowej Europie pozostała tylko werbalna agresja wobec układania się Rosji ze Stanami Zjednoczonymi, prawdopodobnie przy udziale Chin, a może i Indii są wypowiedzi Macrona. Sam jest przykładem na prawdziwość pretensji Ławrowa wobec prób wykluczania w procesie udzielania gwarancji bezpieczeństwa Ukrainie po zawarciu ewentualnego pokoju. Francuski prezydent nazwał Putina kanibalem, które musi jeść aby przetrwać. Ostrzegł on Europejczyków aby nie byli naiwni w stosunku do Rosji. Oskarżył Rosję o niewywiązywanie się ze swoich zobowiązań od lat 2007-2008 oraz bycie siłą destabilizującą, która redefiniowała granice i dążyła do rozszerzenia swojej władzy. „Kraj, który inwestuje 40% swojego budżetu w sprzęt wojskowy i zmobilizował armię liczącą ponad 1,3 miliona ludzi, nie powróci do pokoju i otwartego systemu demokratycznego z dnia na dzień”.

Polska na zimnej wojnie

W szeregu sabotażystów nowego porządku w Europie Wschodniej staje naturalnie także Polska. Minister Spraw Zagranicznych Radosław Sikorski odmówił rozmów ze stroną Białoruską, która wysyłała sygnały do chęci znormalizowania stosunków między obydwoma krajami. Odbyło się to po spotkaniu Keitha Kelloga na Białorusi, czego następstwem prawdopodobnie po ustaleniach w Mińsku miała być propozycja ze strony naszego wschodniego sąsiada. Uzasadnienie polskich władz jest związane z “wojną hybrydową prowadzoną z terytorium Białorusi już od 4 lat. Do tego zarzucono Białorusi udostępnianie swojego terytorium do działań wojennych podejmowanych przez Rosję na Ukrainie. To naruszać ma prawo międzynarodowe, do tego giną cywile oraz niszczona jest infrastruktura. To nie buduje zaufania i w związku z tym nie ma przestrzeni do rozmów”. Podobnie zachowuje się Karol Nawrocki, który nazywał ostatnio Putina zbrodniarzem, demonizując mocno Rosję przy okazji kolejnej rocznicy obchodów Bitwy Warszawskiej. Wniosek postawił redaktor Rafał Otoka-Frąckiewicz, który na swoim kanale na YouTube powiedział, że Polska jest ostatnim bastionem zimnowojennym w Europie. Obawy i uwagi Ławrowa są więc jak najbardziej uzasadnione, z tymże mają one raczej małą moc sprawczą, gdyż na dłuższą metę awanturnictwa nie da się przekuć w skuteczne efekty, ponieważ nie przekłada się to na polityczną sprawczość i zwyczajnie wszystko będzie się toczyć obok nas.

Dodaj komentarz

Related Post