“The Economist” pisze, że ukraińskie ataki na infrastrukturę naftową w Rosji, pogłębiać ma kryzys paliwowy tego kraju. Zaatakowana miała zostać prawie połowa rafinerii przy pomocy rakiet oraz dronów. Ciągłe zadawanie szkód Rosji przy pomocy tych ataków na się jeszcze nasilić. Na rafinerię ropy oraz inne miejsca dystrybucji paliw jest coraz więcej ataków. Czasopismo informuje, że ataki wzrosły z dwóch-trzech tygodniowo do ok. czterech-pięciu. Szacuje się, że wkrótce będzie dochodzić do codziennych ataków. Ostatni tydzień przyniósł Rosji w tej branży poważne straty.
Lista ostatnich trafień
Redakcja pisma wymienia ostatnie obiekty, które zostały trafione przez Ukrainę. Nad Morzem Czarnym trafiono duży terminal eksportowy ropy naftowej w Noworosyjsku. Ponad 1300 km od Ukrainy uderzono w kompleks rafineryjny w Baszkortostanie. Zaatakowana została również stacja pompowa w Czuwaszji, która znajduje się od Ukrainy ponad 1000 km. 1 października trafiono w duży zakład rafineryjny w Jarosławiu, choć Rosjanie mieli twierdzić, że było to techniczne uderzenie. 25 września Aleksander Syrski, który jest głównodowodzącym Sił Zbrojnych Ukrainy opowiadał o kampanii “DeepStrike”. Podczas niej miano trafić razem w 85 celów w ciągu niecałych dwóch miesięcy. Oświadczył on, że możliwości kompleksu przemysłowo-wojskowego przeciwnika zmniejszyły się i oni widzą to na polu bitwy.
40 procent uszkodzeń
Mimo że Syrski miał bardziej skupiać się na infrastrukturze wojskowej oraz fabrykach broni, to jednak uwaga skupiona na rafineriach miała zmienić narrację o wojnie oraz opinię Donalda Trumpa na temat perspektyw Ukrainy. Przytaczane są dane podawane przez Reutersa informujących o wyłączeniu 17 proc. mocy przerobowych w Rosji pod koniec sierpnia. Co sugeruje, że obecnie te straty są większe. Niepotwierdzone dane mówią o 40 proc. uszkodzonych mocy, a w każdej chwili jest wyłączonych 20 proc. Dane Energy Aspects mówią o stracie 1 mln baryłek dziennie. “Siergiej Wakulenko z Carnegie Russia Eurasia Centre ostrzega, że te liczby są dynamiczne, ponieważ większość obiektów można naprawić”. Jeszcze inne dane przedstawia Benedykt George z Argus Media. Ukraina miała zaatakować 16 z 38 rafinerii w Rosji.
Nieodwracalne szkody
Twierdzi się, że naprawa jest możliwa, ale szkody stają się nieodwracalne, bo zakłady naftowe są poddawane nieustającym atakom. Faktem jest, że niektóre zakłady atakowano po trzy razy. Wspomina się choćby rafinerię paliw w Riazaniu, która może produkować 340 tys. baryłek dziennie. Instalacje krakingowe które są niszczone stają się problemem, gdyż ich koszt jest wysoki, a wymiana jest trudna przez reżim sankcji. Eksport oleju miał spaść do najniższego poziomu od 2020 r. zmniejszając się o 30 proc. Wzrosły w związku z tym ceny hurtowe surowca, jako że Rosja jest drugim na świecie eksporterem tego oleju. W konsekwencji trudności mają być odczuwane w różnych regionach kraju. Mają się tworzyć kolejki długości kilometra przed stacjami benzynowymi. Na Krymie limit zakupu benzyny ma wynosić 30 l.
Nowe metody i brak zabezpieczeń
Nie brakuje głosów krytycznych, że Rosja nie jest w stanie rozprawić się z Ukrainą raz na zawsze i zaatakować bardziej stanowczo aby powstrzymać tego typu ataki. Nowa metoda prowadzenia konfliktu wskazuje, że drony przecież wystarczy wystrzelić nawet z terytorium Rosji, a do tego zestrzelenie ich nie jest wcale taką łatwą sprawą. Do tego brak zabezpieczeń rafinerii wynika z tego, że jak informował Maciej Wiśniowski z portalu strajk.eu są one prywatne i w związku z tym państwo nie ustawia wokół nich systemów antydronowych, choć naturalnie dziwi go mocno, że nie można w Rosji zmobilizować rezerw, które mogłyby tak jak na Ukrainie ustawiać się nawet z samochodami, z których mogliby takie drony strącać. W końcu sprawą trzecią jest to, że przecież Rosja rekompensuje sobie te straty podwyższając ceny oleju w eksporcie, a dodatkowo właściciele rafinerii nie muszą być stratni, gdyż ich zakłady są ubezpieczone. Skomplikowalność całego procesu jest więc znacząca w tym przypadku.




